środa, 31 stycznia 2018

Dziwne drzewo kakaowiec - Maria Uszacka


Ilustracje: Maria Uszacka
Autor: Janusz Laskowski
Tytuł: Dziwne drzewo kakaowiec
Wydane: "Biuro Wydawnicze >>Ruch<<", Warszawa, Polska, 1963.
Wydanie I. 
















niedziela, 28 stycznia 2018

Elementarze designu od Wytwórni - recenzja

Dzisiaj biorę pod lupę książkowe rodzeństwo od „Wytwórni”Ilustrowany elementarz dizajnu, czyli 100 rzeczy narysowanych przez 25 ilustratorów oraz Ilustrowany elementarz polskiego dizajnu, czyli 100 projektów narysowanych przez 25 ilustratorów.


Zazwyczaj swoich zakupów książkowych dokonuję przez internet, nawigując przez dziesiątki stron w poszukiwaniu tytułu, który sprawi, że moja garażowoilustracyjna struna wyda częsty, wysoki dźwięk „O”. W wypadku książek spod ręki Ewy Solarz był to początkowo trójdźwięk „O”, „O” i „O?”, ponieważ w niewielkim odstępie czasu moją uwagę przykuły trzy bardzo do siebie zbliżone stylistycznie, choć różne pod względem formatu okładki. Przyznam, że w pierwszym momencie wprowadziło mnie to w stan delikatnej konfuzji. Trzy elementarze designu, wydane niemal równocześnie w jednym wydawnictwie? Koncepcja wydawała mi się dość śmiała, a jednak mimo to faktom nie da się przeczyć. Dwa większe tomy to polsko- i angielskojęzyczna wersja tytułu opowiadającego o perłach rodzimego wzornictwa, mniejsza książka przedstawia zaś sto wybranych projektów z całego świata. Po odsunięciu na bok angielskiej edycji dostajemy więc dwie w pewnej mierze podobne, a w pewnej mierze różne pozycje. Przyjrzyjmy się im bliżej.


Obie publikacje powstały w oparciu o autorską koncepcję Ewy Solarz, która zaprosiła do współpracy nad każdym z tytułów 25 polskich ilustratorów młodego i średniego pokolenia. Pomysł na Elementarze jest piętrowy; chodzi nie tylko, by pokazać i opisać po 100 przykładów wzornictwa, ale również, by zaprezentować styl ilustracji poszczególnych artystów. Każdy z nich wykonał w sumie 4 prace, które zapełniają 4 kolejne strony publikacji. Zestawienie ich w spójne i czytelne tomy było nie lada wyzwaniem – za tę pracę należą się niewątpliwie oklaski.  


Ze względu na powtórzenia w doborze nazwisk, obie książki zilustrowało łącznie 36 artystów; są to właściwie same gwiazdy, z niewielką domieszką osób, które nie zdążyły jeszcze tak mocno wyeksponować swojego nazwiska na krajowej i międzynarodowej scenie ilustracyjnej. Od Jana Bajtlika, Iwony Chmielewskiej i Pawła Pawlaka, przez Endo, Olę Niepsuj i Emilię Dziubak, na Dennisie Wojdzie, Tomaszu Leśniaku czy Katarzynie Boguckiej kończąc – wachlarz artystów zrobi wrażenie nawet na początkującym amatorze sztuki ilustracji. Zastanawiam się wprawdzie, czemu tak niewiele jest w ostatecznym zestawieniu twórców z roczników 60-tych i starszych; naliczyłam ich dokładnie pięciu: Pawła Pawlaka, Iwonę Chmielewską, Pawła Jońcę, Piotra Młodożeńca i Grażkę Lange, z czego w tomie „ogólnym”, zielonym, znalazł się tylko Jońca. Na to pytanie odpowiedź zna jednak prawdopodobnie tylko wydawca i sama autorka.


Od tego momentu obu książek nie można omawiać jednocześnie. Zacznijmy więc od Ilustrowanego elementarza polskiego dizajnu. Treść na stronie otwiera litera i rok, następnie pojawia się nazwisko ilustratora, niżej nazwa rzeczy, jej projektanci i producenci, na końcu zaś opis, nieraz ubarwiony anegdotką. W wypadku „polskiego elementarza” układ alfabetyczny został wykorzystany do uszeregowania ilustratorów. Zaczynamy więc od Ambrożewskiego, który na start przygotował oszczędną, syntetyczną grafikę ze słynnym Smokiem Wawelskim z 1918 r., zabawką projektu Zofii Stryjeńskiej. Przy pobieżnej lekturze może nam łatwo umknąć fakt, że równolegle z literami alfabetu biegną w książce również lata. Każda kolejna strona to jeden rok z historii polskiego wzornictwa i jedna wyrażająca jego ducha rzecz. 


Sposób zakomponowania informacji jest dość czytelny, jednak szczyptę chaosu wprowadza powiązanie litery nie z nazwą rzeczy czy nazwiskiem projektanta, ale właśnie z ilustratorem. Nie jest to jednak duża niedogodność, choć osobiście pewnie wolałabym słowo „leksykon” i zrezygnowanie z liter, a trzymanie się lat.
Wielkie wyrazy uznania należą się autorkom opisów – Ewie Solorz, Agacie Szydłowskiej i Agnieszce Kowalskiej. Przy bardzo niewielkiej objętości tekstu udało się im przemycić do książki mnóstwo informacji, ciekawych opowieści i smaczków, które zainteresują zarówno dorosłych odbiorców, jak i dzieci. Nie brakło też odniesień do tła inżynieryjnego, społecznego i historycznego, które wspaniale zakorzeniają wzornictwo poza światem odbioru estetycznego, co jest przecież zupełnie naturalne.


Co do ilustracji – skoro książka otrzymała w konkursie Polskiej Sekcji IBBY tytuł Książki roku 2017, a dokładnie nagrodę graficzną za ilustracje i koncepcję graficzną, wiemy, że nie może być źle. Jestem fanką geometrycznych wyklejek i liternictwa tej publikacji oraz jej niesamowitej różnorodności stylistycznej w obszarze zajętym przez ilustracje. Nie jest to jednak (przeważnie) werystyczny leksykon odrysowywany ze zdjęć. Podejście autorów do tzw. prawdy obiektu jest bardzo rozmaite i na przestrzeni książki układa się w kontinuum rozpięte między dosłownością a aluzją. Maciek Blaźniak, Emilia Dziubak i Paweł Jońca zaczynają tę oś od strony „wierności”, a Marta Ignerska, Piotr Młodożeniec i Małgorzata Gurowska naprężają ją z drugiej strony, przydając więcej uwagi autorskiemu przetworzeniu. 


Reszta ilustratorów wybiera drogę środka. Na osobne wyróżnienie zasługują strony zaprojektowane przez Iwonę Chmielewską, która jako jedyna zaproponowała tak jednolitą koncepcję, w sposób naturalny „aranżującą” trzy przedmioty w jednym, oglądanym z różnych perspektyw wnętrzu. Z radością patrzyłam też na kolorowe wariacje Ady Buchholc i bardzo ciekawe, nienarzucające się, wyciszone rozwiązania Pawła Pawlaka, po raz kolejny zaskakującego rozpiętością estetyk, w których ze swobodą operuje.


Dla wielbicieli porządku i prawdy przygotowano też "wizualny spis treści" - zestawienie piktogramów (świetna robota!) opracowanych przez Acapulco Studio. Wszystkie przedstawione w książce obiekty są tu czytelnie podane, wraz z datą, nazwą i nazwiskiem projektanta. Jest to ważne, porządkujące i potrzebne uzupełnienie, które domyka i podsumowuje tom, pozwala też szybko odnaleźć interesujący nas przedmiot, które wygląd szybciej do nas przemawia niż fabryczna nazwa. Jest to jednocześnie "wielki nieobecny" drugiego tomu, poświęconego designowi „w ogóle”, w którym zastosowano czysto tekstowe wylistowanie – ze stratą dla efektu i funkcjonalności.


Ilustrowany elementarz dizajnu sprawia na mnie wrażenie książki „bardziej dla dzieci”. Pisząc tę nic w zasadzie nieznaczącą i trochę względem dzieci obraźliwą frazę sama się jej wstydzę, ale postaram się wytłumaczyć. Już wstęp, rozpoczynający się zdaniem „Drogi rodzicu, drogi dzieciaku” zapowiada odbiorcę i sposób podania treści. Po prostu jest prościej, krócej i w ogóle bardziej „do przodu”. Zdecydowano się na utrzymanie  porządku alfabetycznego przy prezentacji obiektów, na pierwszy ogień trafił więc aparat, całość zaś zamyka żarówka. Opisy, tym razem autorstwa Ewy Solarz solo, są znacznie krótsze i być może przez to odrobinę mniej zajmujące niż w przypadku tych w Polskim dizajnie. Dobór obiektów umotywowany jest chyba ich powszechnością; niemal wszystkie (może z wyjątkiem maszyny do pisania) tworzą codzienne otoczenie dziecka i zakładam, że taki był zamysł tej publikacji. W związku z przyjętym schematem kompozycyjnym mam – w porównaniu z książką o polskim wzornictwie – dużo więcej pytań z rodzaju „a dlaczego akurat ten…” – stół, krzesło, samolot. Oczywiste jest jednak, że każdy czytelnik i miłośnik designu będzie konfrontował swoje gusta i sympatie z wyborami autorki, więc jest to uwaga właściwie niewiele wnosząca, ale powracająca do mnie na etapie lektury kilkakrotnie.


Mam też pewien opór wobec ustawiania granicy historycznej terminu „dizajn” na początku XX wieku. Zdecydowana większość obiektów pokazanych w książce została zaprojektowana po 1950 r., a warto byłoby pokazać, że projektowanie ma swoje korzenie nie tylko w XIX wieku (industrializacja!), ale i w kilkunastowiecznych i starszych tradycjach rzemieślniczych i artystycznych. W przypadku Polskiego dizajnu startu w XX wieku bronił fakt, że na rok rozpoczęcia wybrano ten, w którym nasz kraj odzyskał niepodległość. W „ogólnym” elementarzu motywacja pokazania głównie współczesnych rozwiązań nie została przedstawiona, podobnie jak zabrakło tu np. krojów czcionek występujących w drugiej publikacji (wdzięcznym tematem byłyby też logotypy, chociażby McDonalda).


A ilustracje? Tutaj skłonność do weryzmu jest nieco większa niż we wcześniej omówionym tomie, a prace są bardziej przystępne w odbiorze. Na tym tle wyróżnia się Małgorzata Gurowska i Marta Ignerska, nieszablonowane (choć nie do końca w moim guście) są również propozycje Arobala, nietrudno również zapamiętać Monikę Hanulak. Fajerwerków jest jednak mniej niż poprzednio.


Warto wspomnieć, że książka oznakowana jest w kilku miejscach logotypem łódzkiego festiwalu designu, który na końcu tomu umieścił otwarte zaproszenie (znów dla dzieci i rodziców) na kolejną edycję imprezy. Jednak uwaga chętni – w tym roku, inaczej niż w zapowiedzi, impreza odbędzie się latem, a nie tak jak zwykle w październiku.


Podsumowując: jeżeli jesteście prawdziwymi amatorami tematu lub po prostu lubicie mieć przysłowiowy „komplet” na półce – bierzcie obie. Ale jeżeli chcecie zdecydować się na jedną – czerwona będzie lepszym wyborem.

piątek, 26 stycznia 2018

Polska Ilustracja Książkowa - 12


Tytuł: Polska ilustracja książkowa. Polish book illustrations. Illustrations des livres en Pologne. Polnische Buchillustration. 
Wydane: "Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe", Warszawa, Polska, 1964. 
Wydanie I.

il. Janusz Stanny


il. Franciszek Starowieyski


il. Aleksander Stefanowski

il. Danuta Staszewska

il. Andrzej Strumiłło


il. Jan Marcin Szancer


środa, 24 stycznia 2018

Polana - il. Jerzy Jaworowski


Ilustracje: Jerzy Jaworowski
Autor: Igor Sikirycki
Tytuł: Polana
Wydane: "Biuro Wydawnicze>>RUCH<<", Warszawa, Polska, 1964.
Wydanie I.