poniedziałek, 31 grudnia 2012

sobota, 29 grudnia 2012

Legenda o Liczyrzepie - Adam Kilian


Ilustracje: Adam Kilian
Autorka: Jadwiga Żylińska
Tytuł: Legenda o Liczyrzepie
Wydane: 'Nasza Księgarnia', Warszawa, Polska, 1965.
Wydanie I.















piątek, 28 grudnia 2012

Adres nasz - Związek Radziecki - A. Wołkow






Ilustracje: A. Wołkow
Autor: Mikołaj Czarniawski
Tytuł: Adres nasz : przedszkole
Wydane: Wydawnictwo 'Mastackaja Litaratura', ZSRR, 1978.
Wydanie I (?).
























O, słodka kolektywizacjo młodzieży! - zakrzyknąć by się chciało, widząc tytuł i parametry wydania tej skądinąd przeuroczej książeczki. Rozczarują się jednak ci, którzy szukać w niej będą czerwieni chustek pionierskich i cukierków zrzucanych przez Przyjaciela Dzieci z sufitu.
Adres nas: przedszkole oczywiście pełni funkcję "oswajacza"; oto nasza sielska kraina szczęśliwości, przedszkole. Nie ma słowa o pozbawionych smaku posiłkach, znienawidzonym leżakowaniu, sikaniu na gwizdek ani innych urokach, w jakie publiczne placówki opieki obfitowały, a pewnie i obfitują miejscami do dziś. Nie ma - co znaczące - opiekunów ani opiekunek. Jest zabawa, perypetie i mnóstwo sposobności do pysznej zabawy. I ja, zapominając o tytule, to kupuję. Zostawmy na boku wołające momentami o pomstę do nieba tłumaczenie, w którym rymy układają się w dziwne konstelacje, wiązane parami, trójkami albo jeszcze inaczej. Na głos nie da się tego czytać ani jako wiersz, ani jako prozę. Warto jednak przebić się przez tekstowe niedogodności dla kilku naprawdę ładnych obrazków, które kryją się za nimi. Oto wspaniałe, zbudowane z klocków miasto, którego pierwszym, dumnym mieszkańcem ma być łaciaty kot (i zgadnijmy czym to się kończy). Oto trąbka, która to ryczy jak niedźwiedź to jak kotek miauczy. Jest i Kuba, która zapomniał, że sklepowe łakocie są z plasteliny.
Podoba mi się świat, który widzę w tej książeczce. Podoba mi się rewia dziecięcej mody z lat 70-tych, wiernie uchwycona przez ilustratora, i różnorodność postaci. Podobają mi się zbite z desek muchomorki, pod którymi rozgrywa się niejedna historia i przywołanie z niepamięci ówczesnych zabawek. Zastanawiająca wydaje się tylko ilość wystających spod sukienek białych majteczek, ale kto by wtedy zwracał na to uwagę.