Marginesy to wydawnictwo założone w 2008 r., które przebojem weszło na polski rynek komiksu i powieści graficznej w marcu bieżącego roku. Za wybór tytułów odpowiada Szymon Holcman, od lat związany z popularyzacją tego medium nad Wisłą, współtworzący jedną z moich ulubionych oficyn – kulturę gniewu. Trzeba przyznać, że dzięki jego zaangażowaniu w nowy projekt, do polskich czytelników trafiło w tym roku kilka ambitnych i niebanalnych tytułów, z których najbliższym mi jest Artemizja Nathalie Ferlut i Tamii Baudouin.
Urodzona w 1593 r. Artemizja, córka znanego malarza Orazia Gentileschiego, przyuczana przez ojca do malarskiego fachu od najmłodszych lat, objawiła swój wielki talent już w 13 roku życia, tworząc obraz przedstawiający Matkę Boską – zapowiedź późniejszych triumfów artystycznych. Była przy tym bardziej uzdolniona niż trzej jej bracia, którzy również starali się zaistnieć w świecie sztuki, do którego dostęp w XVII i XVIII wieku był na różne sposoby limitowany. To, że mimo piętrzących się przed kobietą przeszkód, udało jej się wejść do malarskiego panteonu swoich czasów, zakrawa na cud i jest dowodem nie tylko niebywałego talentu, pracowitości, siły charakteru i hartu ducha, ale też szczęścia, którego zabrakło wielu innym, zapomnianym dzisiaj malarkom, których historie i spuścizna pokrywa gęsty cień. Warto przede wszystkim przypomnieć, że Artemizja została przyjęta (w 1616 r.) jako pierwsza kobieta do florenckiej „Accademia del Disegno”, zrzeszającej najwybitniejszych artystów i uczonych. Malowała dla dworów królewskich Europy, dla arystokracji świeckiej i kościelnej, a nawet dla samego papieża. Malarka, matka, ofiara gwałtu, prekursorka i wolnomyślicielka – to tylko kilka etykiet, które można próbować przypiąć do jej bogatych sukni, a które w żaden sposób nie wyczerpują bogactwa jej dorobku i doświadczenia.
Warstwa fabularna komiksu jest bardzo bogata i wynika to nie tylko z talentu autorki scenariusza, ale i z barwnej, choć zawikłanej, a wielu miejscach dramatycznej biografii samej Getileschi. Komiksowa historia Artemizji wyszła spod ręki Nathalie Ferlut, która łączy w swoim portfolio plastykę i twórczość literacką, zajmując się zarówno rysowaniem komiksów, animacji i ilustracji, jak i tworzeniem fabuł dla innych artystów. Historia toczy się na kilku planach czasowych, przyjmując elegancką, szkatułkową formę, w której kolejne wątki połączone są wspólnym mianownikiem kobiecych narracji. Interesujące jest też śledzenie ewolucji relacji między postaciami, szczególnie tych łączących bohaterkę z ojcem i z braćmi. Drobne przekłamania historyczne (jak chociażby fakt, że mąż Artemizji pojął ją za żonę nie tylko „z czystego uczucia”, ale i za sowitą opłatą) nie zakłócają wymowy całości dzieła i życiorysu. Wielbicielom historii sztuki polecam połączenie lektury komiksu (któremu towarzyszy zresztą posłowie opisujące szczegóły biografii artystki) z popularnonaukowym artykułem o samej malarce (z portalu Niezła sztuka, który serdecznie polecam).
Za warstwę plastyczną komiksu odpowiada Tamia Baudouin, mieszkająca w Japonii francuska twórczyni komiksów, współpracująca również z branżą modową. Ta ostatnia okoliczność w wyraźny sposób zaznacza się również w Artemizji, przekładając się na pieczołowitość i smak, z jakimi oddano bogate kostiumy z epoki. Bogata paleta rozbielonych barw, które znajdziemy na kartach komiksu, nie powtarza wyborów malarskich Gentileschi (słynącej z dużego nasycenia swoich prac kolorem), a raczej stanowi dla nich ciekawy kontrast. Ekspresja przesunięta jest z barwy na rysunek – postaci sportretowane są dynamicznie, podkreślona jest ich emocjonalność i mimika, co z kolei współgra z pracami Włoszki. Baudouin wędruje w swoich wyborach estetycznych po podobnych okolicach co Sfar czy Blain, co stanowi dla mnie niewątpliwą zaletę tego komiksu, który jednocześnie jest lekki i nasycony, bogaty od strony plastycznej.
Artemizja to dobry wybór nie tylko dla miłośników sztuki czy osób zainteresowanych przywracaniem z zapomnienia historii kobiet o znaczącym wkładzie w kulturę. To także dobrze opowiedziana, pełna emocji i zwrotów akcji opowieść, która ukazuje wielowątkową biografię artystki na tle nie mniej burzliwej i malowniczej epoki. Komiks trafi zarówno do osób, które zetknęły się wcześniej z postacią Gentileschi, jak i do czytelników, którzy dotychczas trzymali historię sztuki na dystans. Oby więcej takich tytułów!