środa, 24 czerwca 2015

Poezja wizualna Blexbolexa - kilka słow o Balladzie - Wytwórnia 2014



Mickiewicz, Schiller, Goethe, Blexbolex. Według jakiego klucza dobrana jest ta wyliczanka?

To jedno z wielu pytań, które będziecie mogli sobie zadać podczas lektury Ballady – to właśnie ona jest wspólnym ogniwem łączącym wymienione nazwiska.


Na uroczystą inaugurację działu publicystyki w „Garażu ilustracji” wybrałam bowiem właśnie Balladę Blexbolexa, wydaną przez Wytwórnię w 2014 r. – tytuł oryginalny, zaskakujący, a nawet trudny – również do porównania z czymkolwiek, co ukazało się do tej pory na polski rynku.


W zakresie czytelnictwa daje ponosić się kaprysom, zachciankom i nagłym urzeczeniom – im bardziej bezwiednie książka do mnie trafia, tym lepiej. Tak też było z Balladą – wystarczył rzut oka na okładkę, by wiedzieć, że jeszcze się spotkamy. Szkolna czcionka okładki, egzotyczna, silnie skontrastowana, a miejscami hipnotycznie jadowita kolorystyka, sylwetowe pejzaże i postaci świata przedstawionego, a na dokładkę te wściekłe rastry! Nie można nie zwrócić uwagi. Mimo pozornej krzykliwości wyłaniającej się z opisu, całość jest rasowa, po mistrzowsku wyważona, wreszcie – stabilna dzięki wewnętrznej równowadze i spójności - elementów graficznych i konceptu. 


Wyrazy uznania – donośne – należą się Wytwórni za jakość i pieczołowitość wydania Ballady. Papier na okładkach (cudny prążek!) i pomiędzy nimi, format, kolor lamówki przy kapitałce – nie ma miejsca dla przypadku, wszystko jest zgrane ze sobą i wysmakowane.


Bez wątpienia trafia w nasze ręce piękny przedmiot. A co z treścią książki? Swoją niebanalnością nie odbiega od wyśrubowanego poziomu warstwy estetycznej tej publikacji. Mimo wprowadzenia („Ballada to stara pieśń. To historia, która opowiada kilka osób po kolei: każdy dodaje coś od siebie, ale nie pomija nic z tego, co już zostało opowiedziane. / Ta ballada mówi o tym, co przez kilka dni pewne dziecko napotykało w drodze ze szkoły do domu. A także o tym, jak jego mały świat nagle stał się bardzo duży. / To historia stara jak świat: każdego dnia zaczyna się od nowa”) intelektualne spotkanie z tą książką na pewno będzie zdarzeniem, a w niektórych partiach może nawet zderzeniem. Możemy oczywiście popatrzeć na Balladę jako na strumień obrazków z podpisami i uniknąć kłopotów. Gdy jednak spróbujemy odkryć zasady wewnętrznego szyfru – cóż, znajdziemy sobie na pewien czas zajęcie. 
 

Całość składa się z 7 części, z których każda następna jest dłuższa od poprzedniej. Rozpinają się one wzdłuż skali irracjonalizmu, od jego zupełnego braku w pierwszych dwóch, po feerie baśniowości w ostatniej, najbardziej epickiej. Konstrukcja pozostaje niezmienna – krótka notka o treści na początku i sekwencja obrazków z podpisami (lub bez). Jednak korelacje między poszczególnymi epizodami, między początkowymi notkami a tym, co dzieje się na obrazkach, wreszcie – między samymi podpisami pod nimi – to kopalnia zagadek. Dzięki temu Ballada absolutnie nie wyczerpuje się przy pierwszej lekturze; jeżeli nie odrzucimy jej jako nieczytelnej, pozwoli nam odkrywać się raz za razem z nowodostrzeżonymi i aktualizowanymi grami sensów. 



 

Jednocześnie – co jest wielkim walorem tej książki – można zostawić z nią czytające i nieczytające dzieci, które - nawet pomijając medytacje nad powiązaniami wewnątrz książki - na pewno dojdą do swojej prawdy na temat opowiadanej im historii albo zainspirowane plastyką stworzą na jej kanwie własną opowieść. 

 

Ballada sprawdzi się bowiem w roli „baśniowych obrazków”; jest w niej zawarty imponujący wyciąg z imaginarium książkowodziecięcego, od smoków poczynając, przez czarownice, skrzaty, księżniczki, upiory, zbójecko usposobione zwierzęta, aż na tajemniczych wagabundach kończąc. Są mosty, kolejki, statki, auta, żołnierze, miasta, wsie, jaskinie, zamki i czarodziejskie chaty. Gotowy warsztat inspiracji dla zmyślenia. A że od czasu do czasu pada w tym świecie wiążące go na supeł tajemnicze słowo „omen”? To tylko kolejna trampolina dla wyobraźni, a dla mnie znak potwierdzający, że trafiłam na wyjątkową, autorską i niełatwo wyczytywalną-do-końca książkę.


sobota, 20 czerwca 2015

Czesław Wielhorski - Tańce polskie - pocztówki via Allegro


Trojak


Chodzony


Góralski


Kowal krośnieński


Krakowiak


Kroczek


Krzyżak krośnieński


 Kujawiak


Mach lubelski


Polonez


Oberek


 Polka jarocinka


Polka sieradzka


Polonez


 Walc wielkopolski


Walczyk

czwartek, 18 czerwca 2015

The Snow Queen - Katharine Beverley i Elisabeth Ellender - 1929 - wybór


Ilustracje: Katharine Beverley i Elisabeth Ellender
Autor: Hans Christian Andersen
Tytuł: The Snow Queen
Wydane: 'E. P. Dutton & co.', New York, USA, 1929.
Wydanie I.