
Aktorskie filmy dla dzieci budzą u mnie z zasady głęboką nieufność. Wydaje mi się, że jest to rodzaj twórczości, który wyjątkowo łatwo można zepsuć. Wystarczą nieudolne lub przedobrzone efekty specjalne, zmanierowane, infantylne aktorstwo, bohater (zwłaszcza dziecięcy!) wdzięczący się w swojej roli do odbiorców i już pojawia się niesmak. Dlatego też raczej nie sięgam po współczesne produkcje tego typu. Rzecz ma się zupełnie inaczej z kinem sprzed lat.

Do grona moich absolutnych faworytów należy Awantura o Basię z 1959 r. Film sprawia wrażenie przedwojennego, zapewne również ze względu na to, że jest czarno-biały. Dziecięciem będąc filmów takich (czarno-białych) nie lubiłam i tu pojawia się dość fundamentalne pytanie czy reprezentanci najmłodszych pokoleń nam się na tym filmie nie wynudzą. Obraz taki (czarno-biały) wymaga bowiem, by śledzić go pilniej niż kolorowy; niemniej uważam, że warto się takiego eksperymentu podjąć, bo a nuż się spodoba i zachwyci. Historię wszyscy myślą, że znają i również dlatego warto ten film obejrzeć - jednocześnie z grubsza się go zna (znamy, co lubimy), a równocześnie w szczegółach się nie pamięta, więc zawsze jest element zaskoczenia.
Mała Basieńka kradnie serca w sposób zupełnie spontaniczny i niewymuszony, czyli przekonująco. Wujcio - w tej roli wyśmienity Roman Niewiarowicz - jest zarazem uroczo potworny i potwornie uroczy.


Szczegóły techniczne i in.:
http://www.filmweb.pl/f3983/Awantura+o+Basi%C4%99,1959
